O motywacji, której nie da się narzucić

Kilka lat temu prowadziłem projekt, w którym kluczową rolę miał odegrać jeden z naszych partnerów biznesowych. Na papierze wyglądało to perfekcyjnie – kompetencje, doświadczenie, wcześniejsze sukcesy. Wszyscy byliśmy przekonani, że właśnie ta osoba pociągnie temat do przodu.

Problem pojawił się od pierwszych tygodni współpracy. Zamiast inicjatywy – cisza. Zamiast pomysłów – wymówki. Zamiast działania – wieczne przekładanie terminów. Próbowaliśmy różnych metod. Spotkania motywacyjne, rozmowy o celach, przypominanie o terminach. Nic nie działało. W pewnym momencie ktoś z zespołu powiedział zdanie, które zostało ze mną do dziś: „Sznurka nie popchniesz.”

I faktycznie – możesz ciągnąć, możesz ciągnąć mocno, a sznurek pójdzie za Tobą. Ale jeśli spróbujesz go popchnąć – rozsypie się w bezkształtną plątaninę.

Dlaczego nie da się zmusić?

To doświadczenie nauczyło mnie czegoś bardzo ważnego. Możesz mieć najlepszy projekt, najpiękniejsze plany i najdokładniejsze harmonogramy. Ale jeśli pracownik albo partner biznesowy nie chce czegoś zrobić – nie zmusisz go. Możesz wydać polecenie, możesz kontrolować, możesz grozić konsekwencjami. Ostatecznie i tak otrzymasz półśrodek, działanie bez serca, ruchy wykonywane tylko po to, żeby formalnie się zgadzało.

Motywacja nie działa jak guzik, który można wcisnąć. To raczej ogień, który musi płonąć wewnątrz danej osoby. Możesz dorzucać drewna, możesz osłaniać płomień przed wiatrem – ale jeśli ktoś sam nie ma w sobie iskry, to nic z tego nie będzie.

Biznes pełen „sznurków”

Prowadząc software house, wielokrotnie widziałem projekty, w których jedna osoba potrafiła zaważyć na sukcesie albo porażce. Nie dlatego, że brakowało jej wiedzy. Wręcz przeciwnie – najczęściej były to osoby bardzo zdolne. Ale brakowało czegoś ważniejszego: wewnętrznej gotowości do działania.

Możesz zatrudnić najlepszego programistę, ale jeśli on nie chce pisać kodu, to będziesz otrzymywał linijki na pół gwizdka. Możesz mieć świetnego handlowca, ale jeśli on nie wierzy w produkt, to nawet nie podniesie słuchawki. Możesz wejść w partnerstwo z firmą o wielkiej renomie, ale jeśli po drugiej stronie brakuje chęci – żaden kontrakt tego nie uratuje.

I właśnie dlatego tak trafna jest ta metafora. Bo sznurka nie popchniesz.

Rola lidera – ciągnąć zamiast pchać

Czy to oznacza, że jesteśmy bezradni? Absolutnie nie. Lider nie jest od tego, by pchać ludzi, tylko by pokazywać kierunek i ciągnąć sznurek za sobą. To wymaga zupełnie innego podejścia. Zamiast pytać: „dlaczego oni nie chcą?”, warto zapytać: „co mogę zrobić, żeby chcieli?”.

Ciągnięcie oznacza inspirowanie. Oznacza tworzenie wizji, w którą ludzie chcą się zaangażować. Oznacza budowanie kultury, w której każdy wie, że jego praca ma sens. Bo człowiek, który rozumie, po co coś robi, sam szuka sposobów. A człowiek, który nie rozumie – będzie stawiał opór, nawet jeśli postawisz nad nim cały sztab kontrolerów.

Historia klienta, który nie chciał

Pracowałem kiedyś z klientem, który od początku sprawiał wrażenie, że nie wierzy w swój własny projekt. Spotkania były pełne „ale”, „może”, „jeszcze zobaczymy”. Nasz zespół chciał działać, kod powstawał, propozycje rozwiązań leżały na stole. Problem polegał na tym, że po drugiej stronie nikt nie chciał podjąć decyzji.

W końcu dotarło do mnie, że nie chodzi o brak danych czy złe warunki. Chodziło o to, że klient po prostu nie był gotów na ten krok. I żadne moje „popychanie” nie miało sensu. Dopiero kiedy on sam poczuł, że chce, projekt ruszył z miejsca. Wcześniej wszystkie nasze działania przypominały próbę przepchnięcia sznurka – dużo wysiłku, zero efektu.

Konsekwencje pchania na siłę

Zmuszanie ludzi do działania ma krótkie nogi. Przez chwilę może się wydawać, że coś ruszyło. Że presja zadziałała. Ale efekt jest jak dmuchanie w balon z dziurą – powietrze i tak ucieknie. Pracownik, który działa pod przymusem, szuka tylko sposobu, żeby przetrwać dzień. Partner biznesowy, który nie chce współpracować, w końcu zacznie sabotować albo zniknie.

Najgorsze jest to, że w takim układzie obie strony tracą energię. Ty, bo próbujesz pchać coś, czego popchnąć się nie da. Oni, bo marnują czas na działania, które nie mają dla nich sensu. A projekt? Projekt stoi w miejscu.

Jak budować środowisko, w którym chce się działać

Rozwiązanie nie leży w większej presji, tylko w większym sensie. Zamiast pchać ludzi – trzeba tworzyć przestrzeń, w której sami chcą się poruszać. To oznacza jasne cele, partnerskie podejście, kulturę feedbacku. To oznacza też dobór ludzi nie tylko pod kątem umiejętności, ale przede wszystkim postawy.

Bo można kogoś nauczyć nowej technologii. Można przeszkolić z procesu. Ale nie można zmusić do tego, żeby mu się chciało. Jeśli ktoś nie chce – nie popchniesz go. A jeśli chce – to nawet najtrudniejsze zadanie znajdzie rozwiązanie.

Podsumowanie – sztuka ciągnięcia, nie pchania

Metafora sznurka uczy pokory. Uświadamia, że nie jesteśmy w stanie kontrolować wszystkiego. Że nie zawsze problem leży w planie, narzędziach czy metodach. Czasem problem leży w motywacji – a tej nie da się zadekretować.

Jako liderzy, przedsiębiorcy, partnerzy biznesowi musimy pamiętać, że ludzi można inspirować, ciągnąć za sobą, zapalać do działania. Ale nigdy nie popchniemy ich tam, dokąd sami nie chcą iść.

Ilekroć więc złapiesz się na tym, że wkładasz coraz więcej energii w „popychanie” swojego zespołu albo partnera, przypomnij sobie to proste zdanie: sznurka nie popchniesz.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Koniecznie przeczytaj także